JA, CYBORG. Historia z happy endem muzyka Krystiana Kopra, szczęśliwego posiadacza implantu ślimakowego.

Razem z narzeczoną stworzyliśmy naszą oazę spokoju na wsi, gdzie mieszkamy z dwoma adoptowanymi psami. Z wykształcenia jestem magistrem elektroniki, ale po studiach zacząłem pracować jako programista. Po ośmiu latach zostałem menedżerem i  aktualnie od prawie pięciu lat zarządzam zespołem programistów w międzynarodowych firmach.

Odkąd pamiętam, byłem aktywny, mając w swoim grafiku wiele dodatkowych zajęć, m.in. interesowałem się muzyką, która towarzyszyła mi od małego. Zawsze mieliśmy w domu jakiś instrument i tak wyszło, że razem z bratem zaczęliśmy uczyć się grać na gitarach. Ja wybrałem gitarę basową. Grałem na basie w wielu zespołach muzycznych i nawet przez pewien czas prowadziłem życie „rockmana”, jeżdżąc z koncertu na koncert. Superwspomnienia! Później z bratem stworzyliśmy projekt pod nazwą Deer Scarlet. Wydaliśmy kilka singli z profesjonalnymi teledyskami, planowaliśmy pierwsze koncerty. Niestety, niespodziewanie 24 listopada 2018 r. nasze plany legły w gruzach – zaczęły się moje problemy ze słuchem.

Dokładnie pamiętam dzień, w którym poczułem, że dzieje się z nim coś złego. Odnawialiśmy wtedy z bratem pomieszczenie wynajęte na studio nagrań. Schodziłem z drabiny, gdy nagle poczułem coś dziwnego – takie jakby zatkanie w uchu. Na początku było to uczucie podobne do wrażenia, jakie towarzyszy nam przy zanurzeniu w wodzie. Jednak z czasem to uczucie zaczęło się nasilać, wpływając zarówno na moje samopoczucie, jak i zdolność słyszenia. W końcu przestałem całkowicie słyszeć na to ucho, pojawiły się za to dziwne dźwięki i gwizdy. Miałem również inne dolegliwości – zawroty głowy i wymioty.

Fot. archiwum prywatne

Konsultowałem się z wieloma specjalistami, szukając między innymi odpowiedzi na pytanie, co było przyczyną utraty słuchu. Chciałem wiedzieć, czy jest ona przynajmniej w jakimś stopniu odwracalna. Do tej pory nie ma pewności co do przyczyny moich problemów, najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie wskazuje na mikrowylew. Kolejne pobyty w szpitalu i testy potwierdziły całkowitą głuchotę w lewym uchu z kompletną arefleksją lewego błędnika. Stąd zawroty głowy, z powodu których musiałem rozpocząć rehabilitację. Był to dla mnie bardzo trudny okres. Nie mogłem pogodzić się z nieodwracalną (co było już pewne) utratą słuchu w jednym uchu. Mój świat się zawalił, a perspektywa, że nie będę już słyszał tak jak kiedyś, była dla mnie coraz bardziej dołująca. Gdybym mógł cofnąć się w czasie, to terapię psychologiczną na pewno zacząłbym dużo wcześniej. Jest ona świetnym narzędziem do radzenia sobie w takich sytuacjach, w jakiej ja się znalazłem.

Nie znalazłem zbyt wielu odpowiedzi w internecie dotyczących tego, jak będę słyszał po wszczepieniu implantu, a dużo osób nawet odradzało mi ten krok. Szczerze? Na początku bałem się, jak będę odbierał dźwięki przez to urządzenie. Zastanawiałem się, jak mój mózg poradzi sobie z odbieraniem dźwięku poprzez implant po jednej stronie i przez słyszące ucho po drugiej. Niemniej jednak zdecydowałem się na operację, ponieważ nie byłem zadowolony z mojego obecnego stanu zdrowia, a żadne inne rozwiązanie nie dawało mi satysfakcjonujących rezultatów. Na szczęście dla mnie odbyła się ona wcześniej niż początkowo planowano. Zabieg przeprowadzono 1 grudnia 2021 r., trzy lata po utracie słuchu. Miesiąc po nim przyszedł czas na aktywację procesora mowy. Nigdy nie zapomnę tamtego dnia. Inżynier kliniczny wszystko mi wyjaśnił – zaczęliśmy techniczną rozmowę o tym, jak to wszystko działa, ponieważ było to dla mnie – jako osoby obeznanej z technologią i elektroniką – bardzo interesujące. Zaczęliśmy od podstawowych ustawień i umieszczenia cewki na mojej głowie. Potem przepuściliśmy pierwszy dźwięk, a ja krzyknąłem: „O rany!”. Nie było to może arcydzieło muzyczne, ale cóż, to było coś! Po raz pierwszy od trzech lat usłyszałem dźwięk (dosyć wysoki, charakterystyczny) po tej stronie. Było to dla mnie niezwykle wzruszające. Następne dni też były niesamowite. Wydawało mi się, że odbieram dźwięk, ale tak jakby w głowie, a nie przez ucho. Szczerze mówiąc, nadal jestem pod wrażeniem, jak to wszystko działa.

Jestem naprawdę zadowolony z postępów, jakich dokonałem przez ostatnie dwa lata. Jakość dźwięku i głośność systematycznie poprawiają się z miesiąca na miesiąc.

Fot. archiwum prywatne

Muszę podkreślić, że decyzja o implantacji całkowicie zmieniła moje życie. Udało mi się przezwyciężyć moje problemy mentalne, a przebywanie w hałaśliwych miejscach przestało mi przeszkadzać. Mogę spędzać więcej czasu poza domem, to zmotywowało mnie do powrotu do mojego największego hobby, czyli muzyki. Oczywiście muszę o pewnych rzeczach pamiętać, np. o zmianie słuchawek, ładowaniu baterii i codziennym suszeniu procesora, jednak to są drobne rzeczy w porównaniu z tym, co zyskałem dzięki implantowi. Nie żałuję swojej decyzji, nawet jeśli moje doświadczenia zaraz po operacji nie były przyjemne. Zrobiłbym to wszystko jeszcze raz.

Co mogę powiedzieć osobie, która musi podjąć decyzję? Nie wahaj się, ponieważ wszczepienie implantu może przynieść znakomite rezultaty i poprawić jakość twojego życia! Musisz uzbroić się w cierpliwość i konsekwentnie przejść przez proces rehabilitacji. Pamiętaj, że dźwięk z implantu może na początku nie być doskonały, ale z czasem możesz osiągnąć świetne rezultaty.

 
 

 

 

Więcej w wydaniu:

Jak MULTIMEDIA wpływają na dzieci? (marzec-kwiecień 2024 nr 2)