AUTOR : Aneta Olkowska
KONSULTACJA : mgr inż. Anita Obrycka
ZAKŁAD IMPLANTÓW I PERCEPCJI SŁUCHOWEJ INSTYTUT FIZJOLOGII I PATOLOGII SŁUCHU
Basia nie słyszała od dziecka. Tuż po urodzeniu przeszła leczenie gentamycyną. To antybiotyk ototoksyczny, prawdopodobnie uszkodził on ucho wewnętrzne i spowodował obustronny głęboki ubytek słuchu. Podczas pierwszego badania lekarze określili progi słyszenia – w uchu lewym 115 decybeli, w uchu prawym – 95 decybeli (prawidłowy słuch mieści się w granicach do 20 decybeli). Zlecili aparaty słuchowe. Basia pamięta, że ich noszenie było niewygodne. – Jeśli wkładki douszne były źle zrobione, aparaty piszczały i zamiast pomagać w słyszeniu, zaczynały przeszkadzać – wspomina.
Po dziesięciu latach noszenia aparatów słuchowych 12-letnia już dziewczynka trafiła do Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach. Została zakwalifikowana do wszczepienia implantu. Pierwszej operacji nie wspomina dobrze. – Dren w ranie przechodził blisko nerwów, dlatego wyciąganie płynów trochę bolało i powodowało zawroty głowy – wspomina. Najgorszy był jednak strach przed nieznanym. Jak będzie słyszeć po zabiegu? Tymczasem po podłączeniu procesora stało się – jak mówi – coś cudownego. – Z tygodnia na tydzień zaczęłam słyszeć coś zupełnie innego niż do tej pory. Poznawałam o wiele ciekawszy i bogatszy świat. Basia cieszyła się każdym nowym dźwiękiem. – Nawet plusk wody z kranu sprawiał mi wówczas wiele radości – wspomina. Gdy jednak na początku 2012 roku lekarze z Kajetan zaproponowali jej wszczepienie implantu do drugiego ucha, uznała, że to pomysł nie do zaakceptowania. – Nie chciałam przechodzić przez to wszystko jeszcze raz – mówi. – Wówczas nie mogłam zrozumieć, po co mi drugi implant. Nie wiedziałam przecież, jak to jest słyszeć stereo.
Po co nam dwoje uszu?
Nie bez powodu natura wyposażyła człowieka w parę uszu. Właśnie dzięki temu, że słyszymy prawym i lewym uchem, potrafimy „skupić się” na odbiorze interesujących nas dźwięków w hałaśliwym otoczeniu, swobodnie rozmawiać na przyjęciu albo na głośnej ulicy, ignorując hałas. Dzięki temu, że słyszymy obojgiem uszu, możemy również rozpoznawać kierunek, z którego dochodzą dźwięki. Jest to związane z tzw. efektem cienia głowy. Czaszka jest barierą dla fal akustycznych, dlatego do ucha znajdującego się dalej od źródła dźwięku fale te docierają z niewielkim opóźnieniem. Właśnie na podstawie różnicy w czasie odbioru dźwięku między prawym i lewym uchem mózg wykrywa, z której strony dochodzi sygnał, a my możemy szybko zareagować np. na klakson samochodu, sygnał nadjeżdżającej karetki czy wołanie. Ponadto dźwięk odbierany dwojgiem uszu wydaje nam się głośniejszy niż wtedy, gdy słyszymy go tylko jednym. Jest to tzw. efekt sumowania głośności, związany – tak jak i możliwość przestrzennego odbioru dźwięku – z przetwarzaniem sygnału docierającego do obojga uszu przez ośrodkowy układ nerwowy.
Więcej w wydaniu wrzesień/październik 2013 (5/133/2013)
https://slysze.inz.waw.pl/w-numerze-51332013-wrzesienpazdziernik/