SŁYSZĘ: Co to jest słuch fonematyczny? W literaturze można znaleźć wiele jego definicji…
PROF. WŁODZISŁAW DUCH: Najprościej mówiąc, chodzi o umiejętność odróżniania specyficznych dźwięków mowy pomiędzy sobą i od innych dźwięków. Istotne jest to, na ile owe dźwięki, wypowiadane w różny sposób – szybko albo wolno, wysokim albo niskim tonem – jesteśmy w stanie skategoryzować, a fragmenty tych dźwięków ułożyć w podstawowe „cegiełki”, z których można wychwycić sens. Obecnie wiadomo, że słuch fonematyczny kształtuje się w ciągu pierwszego roku życia i pozwala opanować język.
S.: Czy i w jakim stopniu możemy mieć wpływ na słuch fonematyczny?
W.D.: Projekt NeuroPerKog ma właśnie rozstrzygnąć ten problem. Ludzki mózg odbiera mowę w odmienny sposób niż wszystkie inne dźwięki. Kiedy niemowlę słyszy mowę swojego rodzica czy opiekuna, w jego mózgu wytwarza się specyficzna reprezentacja dźwięków, która pozwala mu później rozumieć dany język i się w nim porozumiewać. Jest wiele sposobów, dzięki którym małe dzieci mogą się go nauczyć. Prof. Peter Jusczyk w znanej książce „The Discovery of Spoken Language” opisuje wiele strategii nabywania języka. Faktem jest jednak, że jeśli ktoś, kto pochodzi z naszego kręgu kulturowego i nie ma dobrego słuchu, nie nauczył się chińskiego czy wietnamskiego w dzieciństwie, to jako dorosły będzie miał trudności z ich opanowaniem. Nie słyszy po prostu niektórych dźwięków charakterystycznych dla tych języków. Z kolei Japończycy mają trudności ze słyszeniem takich kontrastów, jak na przykład „ra” i „la”, co uniemożliwia im dobre rozumienia języków zachodnich. Hiszpanie mają trudne dla innych do rozróżnienia „v” i „b”, nam trudności sprawia rozróżnienie angielskiego „th” (thieve) i „s” (sieve). Podobnych przykładów można by podać więcej. W każdym języku istnieją dźwięki mowy, które dla uczących się mogą być trudne do wychwycenia. Oczywiście, można się nauczyć je słyszeć, bo w mózgu poddanym treningowi językowemu uruchamiają się mechanizmy kompensacyjne. Lepiej jednak byłoby przygotować mózg do tego, aby odróżniania tych „trudnych” dźwięków uczył się automatycznie. Bardzo małe dzieci są obywatelami świata, bo potrafią odróżniać wszystkie dźwięki dowolnego języka, niezależnie od kraju, w jakim się urodziły. Jednak około dziesiątego miesiąca życia, jak wynika z badań m.in. Patricii Kuhl z University of Washington w Seattle, tracą tę umiejętność – przestają słyszeć różnice, które nie są istotne dla rozróżnienia dźwięków mowy w języku natywnym.
S.: Jak można to wytłumaczyć?
W.D.: Mózg oszczędza po prostu energię. Rozróżnianie np. „la” i „ra” wymaga pobudzenia odrębnych grup neuronów. Dla rozumienia języka japońskiego rozróżnianie tych dwóch dźwięków nie jest potrzebne, po co więc mózg japońskiego dziecka ma wydatkować cenną energię na odróżnianie niepotrzebnych sylab. Zlewają się więc w jedną kategorię.
Więcej w wydaniu marzec/kwiecień 2014 (1/136/2014)
https://slysze.inz.waw.pl/w-numerze-marzeckwiecien-2014-21372014/