Maestro Jerzy Maksymiuk: Chciałbym, żeby cały świat słuchał wartościowej muzyki.

O przygotowaniach do jubileuszowego koncertu, a także swoich ulubionych kompozycjach Maestro Jerzy Maksymiuk, opowiedział w wywiadzie dla „Słyszę”.

Słyszę: Powiedział Pan, że był to jeden z najbardziej wzruszających koncertów w Pana karierze zawodowej. Dlaczego Pan tak myśli?

Jerzy Maksymiuk: Zawsze przejmował mnie los Beethovena, który stracił słuch i chociaż nadal tworzył genialne kompozycje, to jednak nie mógł ich usłyszeć. Wielkie wrażenie wywarła na mnie informacja, że gdyby żył dzisiaj, prawdopodobnie zostałby zoperowany i wydostał się z okrutnej ciszy. Nic więc dziwnego, że wielkim przeżyciem stało się dla mnie zetknięcie z człowiekiem, który dokonuje już 25 lat takich „cudów”. Oczywiście mam na myśli profesora Henryka Skarżyńskiego. Gdy poprosił mnie do udziału w galowym koncercie z okazji jubileuszu, nie wahałem się ani chwili. Poznanie uczestników koncertu, którzy kiedyś nic lub mało słyszeli, a teraz mogą muzykować, rozczuliło mnie zupełnie.

Jak Pan ocenia umiejętności pacjentów-wykonawców słyszących dzięki implantom? Który z nich utkwił w Pana pamięci najbardziej?

Zaskoczył mnie poziom wykonań. Spodziewałem się kłopotów, a czekała mnie przyjemność. Oczywiście na początku niektórzy wykonawcy byli bardzo stremowani, ale nawet ci z małym doświadczeniem dali radę. Zachowywali się jak profesjonaliści. Szczególnie ciepło wspominam włoskiego pianistę Davide Santacolombę. Jest bardzo oddany muzyce. Przed koncertem w Filharmonii Narodowej przysłuchiwałem się jego ćwiczeniom. Mógłby przestać, ale nie – on dalej grał, starając się osiągnąć jak najwyższy poziom. Przypominał mi mnie samego i mój zapał do muzyki. Davide bardzo dobrze zagrał Koncert d-moll Bacha.

Jest Pan znany ze swojego perfekcjonizmu i jeśli muzyka jest niedokładnie wykonywana, nie może jej Pan znieść. Jak wiele czasu i pracy wymagały przygotowania do tego, aby utwory przewidziane w koncercie brzmiały – Pana zdaniem – tak, jak powinny?

Perfekcjonizm to jedno, a możliwości wykonawców i czas, który oferuje im organizator koncertu, to drugie. Trzeba to jakoś zestroić, dostosować się. Byłoby przecież wariactwem chcieć dorównać poziomem największym solistom. Nie o to chodzi. Występ na estradzie Filharmonii Narodowej to wielka nobilitacja dla każdego artysty. Wiem, że wszyscy muzycy starali się zagrać jak najlepiej i o to chodziło.

Słynie Pan również ze swojego zamiłowania do trudnej muzyki współczesnej. Dlatego, słuchając koncertu, pomyślałam, że dla tak wspaniałego muzyka i dyrygenta jak Maestro, koncert, podczas którego wykonywane są piękne, ale przecież nie najtrudniejsze utwory, to chyba… odpoczynek. Czy to tylko moje złudzenie?

Dla mnie czasami ta „lżejsza” muzyka nie jest taka lekka, bo po prostu rzadko jej słucham. Muszę więc przygotować się, starannie przyjrzeć się nutom, tempom itp. Pomyśleć, w których miejscach trzeba wyciszyć orkiestrę, żeby dobrze było słychać solistów. Sporo włożyłem w ten koncert pracy.

Jako wybitny dyrygent nie waha się Pan sięgać po łatwiejsze, nawet rozrywkowe utwory. Jakie Pan lubi najbardziej i dlaczego? Który z utworów wykonywanych podczas koncertu jubileuszowego sprawił Panu osobiście najwięcej przyjemności?

„Pieśń Heleny” Krzesimira Dębskiego podobała mi się chyba najbardziej. Piękna, subtelna melodia i świetnie brzmiące opracowanie na dwa flety!
Mój ojciec grał głównie muzykę rozrywkową, tak więc w dzieciństwie nasłuchałem się jej. Jako student zarabiałem, grając taką muzykę na fortepianie w kawiarni. Być może coś z tego weszło do mojego krwioobiegu. Czasem komponuję ballady, walce, tanga, romanse. Z przyjemnością! Staram się, by użyć w nich niebanalnych melodii i bardziej wyszukanych harmonii. Różnie mi to wychodzi.

A wracając do muzyki współczesnej, którą Pan się fascynuje, a która w opinii większości odbiorców jest za trudna i zbyt abstrakcyjna – na czym, według Pana, polega jej fenomen?

Przed wiekami w kompozycjach królowały melodia i czytelne harmonie. Z czasem stwierdzono, że interesujące mogą być też same dźwięki, później – i dźwięki elektroniczne zorganizowane według pewnej zasady. Niektórzy przyjęli te zmiany entuzjastycznie, inni nie bardzo, zapewne dlatego że współczesne kompozycje wymagają przynajmniej „osłuchania”. Trudniej przychodzi zainteresowanie się muzyką trudniejszą w odbiorze, gdy zalewa nas tak wiele małowartościowej, bardzo uproszczonej muzyki rozrywkowej. Jeśli jemy byle co, i byle jak, nie od razu docenimy wyrafinowane danie. Tak czy owak trudno sobie wyobrazić, że zatrzymamy kompozytorów na etapie muzyki np. osiemnastowiecznej. Wszystko się musi rozwijać. Muzyka także.

Czy są takie współczesne dzieła muzyczne, których wykonanie rozpoczyna Pan z obawą, że ze stresu batuta zadrży w Pana ręku?

ewien rodzaj stresu odczuwam, wykonując nie dzieła trudne, ale te, które najbardziej kocham. Wtedy chciałbym być doskonały jak one.

Proszę wymienić kompozycje, które szczególnie Pan wyróżnia.

To m.in. „Romanza” z II Symfonii Rachmaninowa, „Eroica” Beethovena, X Symfonia Szostakowicza. Działa też na mnie bardzo II część Koncertu fortepianowego A-dur Mozarta i „Adagietto” z V Symfonii Mahlera. W tym rankingu Debussy zajmuje też szczególną pozycję. Czasem po prostu mój nastrój powoduje, że wyróżniam jakiś utwór czy kompozytora. To nie zawsze tylko geniusze.

Ma Pan świetny kontakt z publicznością. Kochamy Pana nie tylko za umiejętności dyrygenckie i wspaniałe wykonania, lecz także fascynację, z jaką czasem opowiada Pan o wykonywanych utworach i ich kompozytorach. Dlaczego warto opowiadać ludziom o muzyce?

Niektórzy dzięki temu, o czym opowiadam czasem na koncercie, lepiej zrozumieją jakąś kompozycję albo tak będzie się im wydawać. Innych moja wypowiedź popchnie do większego skupienia, bo będą chcieli zderzyć swoją opinię z moją. Konfrontacja, zaciekawienie może stać się inspiracją, żeby słuchać. A czasami przecież zadziała zasada „od łyczka do rzemyczka”. A ja chciałbym przecież, żeby cały świat chciał słuchać wartościowej muzyki i ją pokochał. •
Rozmawiała: Jolanta Chyłkiewicz

Więcej w wydaniu:
https://slysze.inz.waw.pl/JUBILEUSZ-w-Filharmonii-Narodowej-Słysze-wrzesien-pazdziernik-5-181-2021/

https://slysze.inz.waw.pl/jubileusz-w-filharmonii-narodowej-slysze-wrzesien-pazdziernik-5-181-2021/