Muzykę do libretta prof. Henryka Skarżyńskiego napisałem w trzy tygodnie. Czasu nie było wiele, ale duża ilość pracy działa na mnie mobilizująco.
Wszystko było więc z mojej strony przemyślane i dopracowane. Pisanie muzyki do libretta prof. Skarżyńskiego nie było dla mnie czymś zupełnie nowym. Wcześniej stworzyłem już kompozycje do kilku jego tekstów. Ponadto od pięciu już lat biorę udział w organizacji Festiwalu „Ślimakowe Rytmy”. Poznałem wiele osób w różnym wieku z implantami, nie tylko z Polski, ale i z całego świata. Doskonale wiem, że stać ich na wiele. W tym roku zapamiętałem dziewczynkę z Gruzji, która zaledwie trzy miesiące przed przyjazdem na Festiwal miała wszczepiony implant, a podczas swojego występu wirtuozowsko zagrała na flecie. Jak mistrzyni. To dla mnie jakiś cud. Zdrowe, normalnie słyszące dzieci potrzebują dużo więcej czasu, żeby osiągnąć taką sprawność jak ona.
Wracając do musicalu, mam nadzieję, że będzie on łączył ludzi, sprawiał im radość i budził całą gamę emocji – od współczucia do radości. Muszę przyznać, że sama forma, czyli musical, jest dość skomplikowana, bo oprócz muzyki ważne są taniec, dialogi, piosenki, cała instrumentacja. W dodatku ten spektakl stał się w pewnym sensie eksperymentem społecznym. Nie tylko dlatego, że na jednej scenie występują obok siebie i zawodowi aktorzy, i artyści amatorzy, osoby z implantami, z różnymi wadami słuchu i w różnym wieku. Jest też mnóstwo dzieci, są dwa chóry. Muzyka integruje wszystkich. W trakcie prób zauważyłem, że dzieci niemające problemów ze słuchem uczą się tolerancji, czyli tego, że nie wszyscy są jednakowi, że nie wszyscy np. dobrze słyszą. Pracy nad spektaklem towarzyszy więc praca wychowawcza, nawiązują się rozmaite relacje między ludźmi, tworzą przyjaźnie. Myślę, że dla wielu osób – w tym dla mnie – przygotowania do spektaklu są taką przygodą, którą później wspomina się do końca życia.
Więcej w wydaniu:
https://slysze.inz.waw.pl/musical-przerwana-cisza-swiatowa-premiera-slysze-nr-wrzesien-pazdziernik-5-169-2019/